Oida ouden eidos*…

Reagan-Bush-Laughing

… czyli dlaczego warto słuchać.

Ludzie mówią dużo, szczególnie wtedy, kiedy nikt nie chce ich słuchać. Piszą miliony blogów, których nikt nie chce czytać. Szukają każdej okazji, żeby komuś opowiedzieć jak minął dzień –nie uda się komuś wcisnąć historii w autobusie, to słuchanie tego należy do obowiązków małżonka. Na prawie każdym spotkaniu biznesowym są osoby, które wręcz uwielbiają słyszeć swój głos i skoro nie realizują się śpiewając pod prysznicem, to potrafią prowadzić monolog godzinami. éSpotkania są uznawane za najbardziej męczący sposób marnowania czasu w pracy. W średniowieczu powstała maksyma: “Duas aures habemus et os unum, ut plura audiamus quam loquamur.”, czyli “Mamy dwoje uszu i jedne usta, abyśmy więcej słuchali niż mówili.”, ale z jej zastosowaniem są problemy do dziś.

Jeśli jednak bardzo pragniesz być słuchanym – pozostaje kariera celebryty. Opinii Kardashianek są ciekawe tłumy, złote myśli Króliczków Playboya też najwyraźniej są w cenie patrząc na ich popularność. Rozumiem to, że każdy chętnie obejrzy sobie jogę albo inne ćwiczenia w ich wykonaniu – a przynajmniej brzydsza połowa społeczeństwa o orientacji heteroseksualnej. Natomiast fakt, że Emily Ratajkowski opowiadająca o feminizmie, jako prawie do pokazywania gołego tyłka i piersi bądź Miss czegoś tam dzielące się swoimi przemyśleniami na temat polityki są w obszarze zainteresowań sporej części społeczeństwa pozostaje dla mnie nadal tajemnicą. Skoro jednak 75% Amerykanów utożsamia się z Forestem Gampem, a w polskim Senacie mówi się o wymodleniu dzieci zamiast in vitro, to nie powinienem się chyba dziwić.

Dzisiejsi celebryci to prawdziwi ludzie renesansu, przy których Leonardo da Vinci powinien się poczuć mniejszy niż Robin przy Batmanie. Potrafią śpiewać, tańczyć na parkiecie i na lodzie, gotować, wypowiadać się na tematy polityczne, uczyć zdrowego trybu życia, grać w filmach, uczyć o feminizmie (vide Ratajkowski) albo podróżach (vide Kuźniar) i do tego wyglądając cały czas jak z obrazka. To nawet nie ludzie, ale nadludzie renesansu.

W psychologii nazywa się to efekt halo. Ergo, jeśli ktoś jest ładny bądź popularny przypisywane są mu również takie cechy jak mądrość, szlachetność, dobre serce, inteligencja i oczywiście wiedza na wszystkie możliwe tematy począwszy od gotowania a na fizyce kwantowej kończąc. Mediom to na rękę, celebryta – ambasador marki zwiększy sprzedaż, biznes się domyka, kasa się zgadza, gawiedź się cieszy, wszyscy są zadowoleni. Skutek – suma IQ na świecie pozostaje bez zmian mimo dramatycznie rosnącej populacji.

Posiadamy urządzenie umożliwiające dostęp do całej znanej ludzkości wiedzy – używamy go do oglądania zdjęć kotów i kłótni z nieznajomymi ludźmi. MIT udostępnia online wszystkie swoje kursy, ale wolimy oglądać “Żony Hollywood”. Na Wikipedii są informacje o wszystkim, ale największą oglądalność na YouTube ma Psy z “Gangnam Style”.

Człowiek uczy się na błędach. Można uczyć się na czyichś błędach– ta metoda jest bardzo optymalna z punktu widzenia połamanych kończyn, zmarnowanych pieniędzy, rozbitych samochodów i nocy nie tak upojnych jakbyśmy sobie tego życzyli. Oczywiście przydaje się również w tak banalnych sprawach jak wybór studiów, znalezienie pracy, bądź innego sposobu na zarabianie pieniędzy. Na świecie żyje ponad 7 miliardów ludzi, więc szansa na to, że ktoś miał podobny problem i go rozwiązał jest całkiem spora. Czasem wystarczy poszukać, aczkolwiek szukając odpowiedzi na temat wysypki u dziecka na forach dla mam, gdzie żaden lekarz nigdy zapuścił się w otchłanie nietknięte intelektem, ryzykujesz otrzymaniem tysięcy kompletnie bezwartościowych porad, które wywołają w twojej głowie traumę większą niż tą, kiedy John Connor dowiedział się, że Judgment Day był nieunikniony. Podejście “miliony much nie mogą się mylić”, bardzo popularne w Internecie, pozwala poczuć przynależność do osób, które nękają problemy, ale z pewnością ich nie rozwiąże. Są miejsca, gdzie można znaleźć porady ekspertów – wystarczy ich poszukać.

Słuchanie wymaga pokory, wymaga przyznania się do “Wiem, że nic nie wiem” a to przychodzi nam dość ciężko. Wśród forumowych ekspertów z dewizą “nie wiem, to się wypowiem” możesz z łatwością zabłysnąć, ale nauczysz się niewiele. Wśród profesjonalistów wydasz się z początku mały i stłamszony, ale poczujesz się jak człowiek dostający ogień od Prometeusza. Warto posłuchać ludzi, którzy się na czymś znają nie tylko w sieci, ale przede wszystkim na żywo, zwłaszcza wtedy, kiedy nie chcą za to pieniędzy.

Jeśli jednak jesteś uparty i chcesz wszystko zrobić inaczej i po swojemu, chcesz poczuć się jak prawdziwy wynalazca – próbuj. Ryzykujesz wynalezienie balonu, gdy cały świat lata już samolotami, ale odkrycie czegoś osobiście zawsze daje niesamowitą satysfakcję. Aczkolwiek, jeśli coś nie działało 10 razy, to nie oczekuj, że zadziała za jedenastym, nawet, jeśli to tekst na zagadanie panny w klubie…. Popełnianie błędów to normalna rzecz, o wiele lepsza niż nie podejmowanie ryzyka. Natomiast powtarzanie tych samych błędów w nieskończoność, choćby przy wyborze swojego partnera to głupota. Możesz oczywiście zawsze zwalić winę na otoczenie, trudne dzieciństwo, swojego pecha i co tylko ci przyjdzie do głowy, ale dopóki nie zobaczysz, gdzie jest błąd i nie wyciągniesz z tego lekcji nic się nie zmieni.

Oby nie zakończyło się jak u Jana z Czarnolasu: “Nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą i po szkodzie głupi”

*myślę, więc jestem – Sokrates

Leave a comment